Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Gaja z Auschwitz. | #250słów

Poznali się na urodzinach jej kuzynki, Krysi. Władek był wysoki i bez przerwy się uśmiechał. Od razu zakochali się w sobie do szaleństwa.  Tuż po jej 21 urodzinach wzięli skromny ślub. Była biała sukienka i tańce do rana. Zamieszkali w jej rodzinnym domu w Śródmieściu. On pracował jako kowal, ona jako sekretarka w pobliskiej fabryce. Byli młodzi, zakochani i szczęśliwi. Aż do pewnej sierpniowej nocy 1941 roku. Władka nie było wtedy w domu. Pojmali ją i jej rodziców. To był początek piekła na ziemi. Trafiła do Auschwitz.   "Będziemy mieli dziecko" - nakreśliła na skrawku papieru, żeby i on wiedział jakie szczęście zostało im dane. Zostaną rodzicami - stworzyli nowe życie. Ukryła go w kopercie. Za kawałek chleba ubłagała więźniarkę, pracującą w sortowni, by postarała się nadać jej list. Udało się!   Gaja urodziła się o świcie 1 marca 1942 roku w ubogim obozowym szpitalu. Dziewczynka była bardzo słaba. Ledwo przeżyła pierwsze dni. Kochała ją nad życie i tyl

"Aniele, wiem, że czuwasz nade mną. Tylko Twoje kochające serce podtrzymuje mnie przy życiu..."

Przez zakurzoną kotarę wkradł się do wnętrza nieśmiały promyk słońca. Pochylałam się właśnie nad popękaną, skórzaną walizką, w której właściciel sklepu z antykami ułożył niechciane przez nikogo książki.  Jedna była szczególna: przepasana na grzbiecie płótnem, z naklejonymi na okładce zasuszonymi, polnymi kwiatami... Wzięłam ją do rąk i zajrzałam do środka. Z czarno-białych fotografii uśmiechała się do mnie młoda dziewczyna z burzą hebanowych włosów na głowie. Na okładce widniał wykaligrafowany starannie podpis: Werner Lauer, 1941.  Nie mogłam zostawić jej w tej starej walizce! Choć wydawało mi się to irracjonalne, zapragnęłam odnaleźć Werner i zwrócić jej to, co przed laty tworzyła... WIOSNA 1941 Dostała go od Andreasa. Piękny album, na ich wspólne wspomnienia. Siedzieli na łące, pierwsze promienie wiosennego słońca przytulały ramiona, a wokół fruwały motyle. Opuszki jego palców wędrowały od jej łydki do uda. Nieco się wstydziła, ale ta bliskość była zbyt przyjemn