Przejdź do głównej zawartości

Napisz, proszę, chociaż krótki list... Rzecz o papierowych listach w XXI wieku. #recenzja

W dobie świetnie rozwiniętej technologii komputerowej idea tradycyjnej korespondencji odeszła do lamusa. Przecież po co marnować czas na siedzenie nad kartką papieru i trudzić się w doborze słów, skoro można kilka razy stuknąć w klawiaturę komputera i wysłać, a adresat sekundę później odczyta naszą wiadomość, nawet będąc na drugim końcu świata? Po co to żmudne czekanie, aż list dotrze, aż ktoś zechce na niego odpowiedzieć? Zapominamy, że kiedyś tylko tak można było się ze sobą porozumieć, a pożółkłe listy od dziadka w wojsku nasza babcia do dziś trzyma w kąciku kredensu. I zawsze, kiedy do nich wraca, opuszkiem palca dyskretnie ociera ciepłą łzę z policzka...


Współcześnie w naszych skrzynkach pocztowych znaleźć możemy jedynie koperty z rachunkami do zapłaty, tygodniowe promocyjne gazetki znanych hipermarketów, czy darmowe ulotki reklamowe. Michelle Mackintosh w swojej książce zachęca nas, by zerwać z tą rutyną, by do swojego dnia wrzucić trochę kolorowego konfetti uśmiechu i radości, by odkryć tradycyjną korespondencję na nowo, ale już w zupełnie cieplejszym świetle. List przecież kojarzy nam się z czymś staroświeckim, czymś nudnym, a czasem nawet dziwacznym. 

Autorka książki pod tytułem ,,Snail Mail: Rediscovering the Art and Craft of Handmade Correspondence" przekonuje nas jednak, by zmienić to myślenie i podejść do listu w sposób kreatywny i na luzie. Byśmy pisząc pamiętali, żeby nie tylko list był wartością samą w sobie, ale także jego otoczka - koperta, małe drobiazgi dla adresata, tworzyły wspólną całość - nasze małe dzieło sztuki. 
Nie potrzeba wiele, by nudna koperta przeobraziła się w wyjątkowy unikat. Michelle Mackintosh pokazuje, jak krok po kroku, nawet z drobiazgów, które nas otaczają, stworzyć coś niepowtarzalnego.


Sama autorka od lat związana jest ze światem ,,Snail Mail". Określenie to, tłumaczone z języka angielskiego na język polski, oznacza tyle co ślimacza poczta. Po raz pierwszy zostało użyte w 1942 roku w nagłówku prasowego artykułu o powolnym doręczaniu przesyłek przez pocztę amerykańską. Współcześnie określenia ,,Snail Mail'' używa się w odniesieniu do ludzi, którzy komunikują się ze sobą poprzez tradycyjne listy, a nie internetowe komunikatory. 

Michelle Mackintosh od niedawna mieszka z mężem w Australii. Zajmuje się projektowaniem i ilustrowaniem książek. Jest autorką dwóch książek, ściśle związanych ze ,,Snail Mail''. Co ciekawe, Michelle przez pewien okres czasu mieszkała w Tokio, w Japonii. Na swoich profilach w social mediach często dodawała zdjęcia z tego kraju. Wśród nich zobaczyć możemy między innymi skrzynkę na listy w kształcie kota Hello Kitty. 


Książka ,,Snail Mail: Rediscovering the Art and Craft of Handmade Correspondence" podzielona jest na 6 rozdziałów. Każdy z nich posiada swój przewodni temat. Wśród nich możemy znaleźć na przykład rozdział dotyczący czcionki, którą piszemy swój list. Autorka proponuje nam kilka możliwości, na zdjęciach doskonale i przejrzyście widać, jak każda z nich wygląda. Każda z czcionek dodatkowo opatrzona jest krótkimi wskazówkami. W innym rozdziale Michelle Mackintosh radzi, jak sprawić, by w bardzo prosty sposób nasz list stał się niebanalnie piękny. Może do tego posłużyć kawałek kolorowego papieru, stara czarno-biała gazeta, a nawet zwykła kolorowa taśma samoprzylepna. Pomysłów jest naprawdę mnóstwo, a ta książka to kopalnia inspiracji i wiedzy na ten temat. W jeszcze innym rozdziale poznać można ciekawą historię aerogramu, a także odnaleźć przepis na kruche ciasteczka z dodatkiem jadalnych kwiatów, które można na osłodę wysłać swojemu korespondencyjnemu przyjacielowi. Każdy z rozdziałów posiada mnóstwo kolorowych ilustracji i zdjęć. To czyni książkę nie tylko cenną merytorycznie, ale także przepiękną dla oka. Na kilku ostatnich stronach książki dodatkowo znalazły się szablony do własnoręcznego wykonania różnorakich kopert, a także trzy arkusze naklejek, związanych z pocztą i korespondencją tradycyjną. 




Michelle Mackintosh stworzyła książkę, która w bardzo prosty sposób uczy czytelnika, jak zakochać się w tworzeniu listu i rozbudzić w sobie prawdziwego artystę. Jestem nią oczarowana i gorąco polecam każdemu z Was. Uwierzcie mi na słowo, że to naprawdę nie jest takie trudne, by rozpocząć swoją przygodę ze ,,Snail Mail". Wystarczy chwila wolnego czasu, kilka drobiazgów, trochę dobrych chęci i książka ,,Snail Mail: Rediscovering the Art and Craft of Handmade Correspondence", która krok po kroku poprowadzi Cię od pierwszych słów listu aż do jego wrzucenia do skrzynki pocztowej. Można na początek napisać kilka słów do cioci, mieszkającej gdzieś w Ameryce, albo do siostry - będącej kilka kilometrów od nas. W internecie znaleźć można wiele grup, w których ludzie z różnych zakątków świata szukają korespondencyjnych przyjaciół. Warto zatem spróbować, bo za kilkanaście lat komputer się zepsuje, komórkę się wymieni, a kartka papieru w kopercie, ukryta między bibelotami szafy, nadal tam będzie. I na pewno wywoła u Ciebie takie same emocje, jak listy dziadka z wojska u Twojej babci...




Tytuł: ,,Snail Mail: Rediscovering the Art and Craft of Handmade Correspondence"
Autor: Michelle Mackintosh
Wydawnictwo: Hardie Grant Books
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 223
Język: angielski

tekst i zdjęcia: Danuta Pałęga

Komentarze

  1. Świetna Recenzja , dobry początek , ja kocham pisać listy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra recenzja, już nie pamietam kiedy ostatnio pisalalam jakiś list oprócz maili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, ale pisanie listów dla mnie to już przeszłość, a czasami szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, ale się rozmarzyłam... Kiedyś uwielbiałam pisać listy. Dzięki Tobie na pewno do tego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W tych czasach ludzie zapominają co to jest list. Mają telefony, komputery i tym żyją. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zaciekawiła mnie ta książka. Chętnie ją przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super recenzja! Uwielbiam listy papierowe, mają wielki sentyment, zawsze je wysyłam do bliskich, gdy podróżuję

    OdpowiedzUsuń
  8. Listy papierowe sa super. Mój ostatni papierowy dostałam kilka lat temu na obozie harcerskim gdzie nie mogliśmy używać elektroniki. Super wpis
    Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja uwielbiam listy! Jeszcze w szkole podstawowej poznawałam osoby przez gazety typu "Victor" (nie wiem czy ona jeszcze istnieje :P) - była tam kolumna z ogłoszeniami i potem pisało się do siebie listy. To było super, do tej pory gdzieś te listy mam! Super tekst, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna inicjatywa, szkoda że pisanie, nie tylko listów, jest coraz mniej popularne 🙁

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj kiedyś się pisało pisało takie listy, pocztówki świąteczne wysyłało, czy ktoś jeszcze to robi ? Ja już nie ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznam że zapowiada się niezwykle ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też jestem fanką pisania listów. Nawet kiedyś w mojej szkole była taka inicjatywa, żeby z uczniami z wymiany nie pisać maili tylko listy. I tak z oto z jednym kolegą mam kontakt do dzisiaj i poniekąd nadal kultywujemy tą tradycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. To prawda w dzisiejszych czasach szybciej jest wysłać SMS niż napisać list iść na pocztę , a potem jeszcze czekać aż dojdzie. A szkoda zawsze fajniej jest dostać taki list niż zwykłego obdartego z emocji SMS -a

    OdpowiedzUsuń
  15. Uroczy pomysł. Pamiętam, jak będąc nastolatką, w sumie jeszcze dzieckiem, pisałam długie listy do moich koleżanek z różnych części kraju. Z jakim utęsknieniem biegam codziennie do skrzynki pocztowej! Też przesylalysmt sobie kwiatki, zdjęcia, wycinki z gazet, wstążeczki. Wspominam z rozrzewnieniem!

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajna recenzja. Moje dziecko lubi prace plastyczne chętnie byśmy coś zrobiły z tej książki

    OdpowiedzUsuń
  17. Zwracasz uwagę na coś ważnego, by w dobie Internetu nie zapomnieć o uroku pisania wiadomości do siebie :). Pamiętam dawne czasy, gdy pisało się do siebie listy, wysyłało się pocztówki z wakacji. Pocztówki nadal wysyłam i wysyłać będę :).
    Książka również ciekawa!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem zdecydowaną fanką pisania listów, można nawet dodać mi łatkę, że jest to moja cecha charakterystyczna. Super recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisanie listów długo było dla mnie niemal pasją, pisałyśmy je nawet z koleżankami, z którymi widziałam się dzień w dzień 😃 bardzo mi brakuje tej formy komunikacji.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ahhh, listy to niesamowita forma korespondencji. Słowa przelane na papier mają niezwykłą wartość! :) Nawet liściki pisane za dzieciaka miały swój urok, a co dopiero samodzielnie wysłane do znajomych i przyjaciół <3
    Bardzo fajnie, że właśnie taką tematykę poruszyłaś!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbialam pisac listy, pocztowki :) Wielka szkoda ze teraz juz sie tego nie robi

    OdpowiedzUsuń
  22. Listy to coś co ja kocham dostawać! Szkoda, że z czasem rozwoju technologii zapominamy o listach!

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jestem fanką pisania listów :/ Zdecydowanie wolę iść na łatwiznę niż pisać listy :) Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
  24. To smutne, że listy a nawet kartki okolicznościowe i świąteczne schodzą na dalszy plan. Marzy mi się dostać kiedyś miłosny list *.* Takie listy czy kartki mają duszę osoby, która je pisała i to jest w tym najpiękniejsze :)

    pozdrówki

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Aniele, wiem, że czuwasz nade mną. Tylko Twoje kochające serce podtrzymuje mnie przy życiu..."

Przez zakurzoną kotarę wkradł się do wnętrza nieśmiały promyk słońca. Pochylałam się właśnie nad popękaną, skórzaną walizką, w której właściciel sklepu z antykami ułożył niechciane przez nikogo książki.  Jedna była szczególna: przepasana na grzbiecie płótnem, z naklejonymi na okładce zasuszonymi, polnymi kwiatami... Wzięłam ją do rąk i zajrzałam do środka. Z czarno-białych fotografii uśmiechała się do mnie młoda dziewczyna z burzą hebanowych włosów na głowie. Na okładce widniał wykaligrafowany starannie podpis: Werner Lauer, 1941.  Nie mogłam zostawić jej w tej starej walizce! Choć wydawało mi się to irracjonalne, zapragnęłam odnaleźć Werner i zwrócić jej to, co przed laty tworzyła... WIOSNA 1941 Dostała go od Andreasa. Piękny album, na ich wspólne wspomnienia. Siedzieli na łące, pierwsze promienie wiosennego słońca przytulały ramiona, a wokół fruwały motyle. Opuszki jego palców wędrowały od jej łydki do uda. Nieco się wstydziła, ale ta bliskość była zbyt przyjemn

sto lat świetlnych samotności | Księżniczka i Księżyc

Hebanowa księżniczka na rumaku z grzywą utkaną konstelacją gwiazd zapłakała gorzko. Głuchą ciszę nieprzebytej galaktyki zmącił jej nagły szloch. Szukała już wszędzie, gdzie tylko było to możliwe - przemierzyła Drogę Mleczną i zajrzała do czarnej dziury. Nigdzie go nie było. Wokół tylko złowroga ciemność i przeszywający chłód.  - Kochany - zawołała zrozpaczona w otchłań. Odpowiedziała bezgłośna cisza. Księżniczka przymknęła powieki, gdy krople jej łez zamarzały na policzkach. Kosmyki włosów delikatnie zaszły szronem. Czas nadal stał w miejscu... *** Podniósł zmęczone powieki i rozejrzał się - ciemność powoli rozpraszał lekki srebrny blask, roztaczający się wokół niego. Jak daleko sięgał wzrokiem, ani śladu drugiego bytu. Przywołał we wspomnieniach jej hebanowe włosy, unoszące się z cichym szelestem wśród pustki kosmosu i rumaka, błyszczącego tysiącem gwiazd. Tak bardzo do nich tęsknił. - Kochana - szepnął z nadzieją, że jego głęboki głos wskaże jej drogę.  Przez chwilę wytężał wzrok, wi